27.07.2012

Jest i słoń:)

Pierwszy słonik Tilda na moim koncie! Myślę, że wyszedł całkiem sympatyczny:) Przyśnił mi się kilka dni temu różowy słoń i postanowiłam uszyć właśnie różowego. Nie wiem, jak to się dzieje, ale w snach albo tuż przed zaśnięciem przychodzi mi do głowy najwięcej pomysłów.

Jest bardzo intensywnie różowy, ale zdjęcia nie oddają w pełni tego koloru. Może poczeka na inną sesję zdjęciową, bardziej profesjonalną. Tymczasem wrzucam kilka jego odsłon:

13.07.2012

Proszę Państwa oto Miś...:)

Miś został uszyty na prezent dla mojego chłopaka. Jego miś zginął wiele lat temu w tragicznej katastrofie atmosferycznej w szopie, kiedy to podczas pewnego ulewnego deszczu przeciekł dach i zamókł karton, w którym znajdował się miś. I delikatnie mówiąc "zajęła się nim przyroda". Niestety nie dało się go uratować. Wiem tylko, że był bordowy. Pomyślałam sobie, że ukochany miś z dzieciństwa musi mieć swojego małego następcę, który będzie o nim przypominał i "przedłuży ciągłość jego rodu" ;) Siedzi sobie teraz na lodówce i zagląda, co się wokół niego dzieje. A tam moja przeprowadzko-wprowadzka, rewolucje w szafach i... inne fajne rzeczy;)

Nie jest prezentem dla dziecka, dlatego wyjątkowo może mieć oczy z koralików, a nie wyszywane i zawiązałam mu na szyi prezentową kokardkę. Dziecko mogłoby ją "rozmemlać" i zacząć się dławić, a dorosły nie ma zamiaru jej "memlać", więc miś może ją zachować.


3.07.2012

Mała rocznica;)

Właśnie się zorientowałam, że dokładnie osiem lat temu wyjechałam do Hamburga jako "operka" - opiekunka do dzieci. Podekscytowana i pełna nadziei po przeczytaniu kolorowych, zachęcających i zafałszowanych prospektów o pobycie Au-pair zderzyłam się z szarą, bolesną rzeczywistością. To, co zastałam, w niczym nie przypominało pięknych historii, o jakich się naczytałam. No ale po dwóch zmianach rodzin, trafiłam wreszcie na trzecią, normalną. Ludzie uczciwi, którzy przestrzegali warunków umowy i którym bardzo zależało na tym, żebym podczas mojego rocznego pobytu w ich kraju, dowiedziała się jak najwięcej o historii, kulturze Niemiec i nauczyła się dobrze języka. Jednym słowem, rodzina wzorowa:) Ech... miło ich powspominać. Tym bardziej, że wiem, że "operką" już nie będę;)

Makka Pakka z Dobranocnego Ogrodu

Pomyślałam sobie, że wrzucę kilka zdjęć dawnych prac, ponieważ w tym momencie za bardzo nie mogę poświęcić się mojemu ukochanemu szyciu. W sobotę mam egzamin magisterski i uczę się pilnie przez całe ranki, południa, popołudnia i wieczory. Noce już nie. Noce sobie odpuściłam:) Ale za tydzień "wrócę do świata żywych" i na pewno pojawi się coś nowego. Tymczasem zamieszczam zdjęcia Makki Pakki, od której tak naprawdę zaczęła się przygoda z szyciem zabawek. Dla tych, którzy nie słyszeli do tej pory o tym stworku krótka informacja, że Makka Pakka jest bohaterem bajki "Dobranocny Ogród". Mieszka w małej jaskini w lesie, po którym jeździ swoim rowerkiem i myje przyjaciołom buzię. Tak, tak, na rowerku ma mydełko i gąbkę i jak tylko zobaczy na swojej drodze jakiegoś brudaska, to spieszy wypełnić swoją tajną misję;) Bajka bardzo pozytywna, córeczka mojej przyjaciółki ją uwielbiała. Nigdzie w sklepie nie mogłyśmy znaleźć pluszowej Makki Pakki, więc postanowiłam ją uszyć. Później trafiłyśmy w Tesco na plastikowych, bardzo małych bohaterów "Dobranocnego Ogrodu", ale to nie było to. Wszyscy mieli taką samą wysokość, nieco zniekształcony wygląd, kształty, kolory, twarze. Takie podrabiane trochę. Myślę, że moja wersja, mimo, że również nie oryginalna, nie wyszła najgorzej. Agatka była zachwycona. I o to chodziło:)




 Tu Makka Pakka kontemplująca, a właściwie kontemplujący, bo nie wiedzieć czemu jest rodzaju męskiego.