26.08.2012

Torba z haftem

Dziś historia pewnego przemiłego spontanicznego spotkania, która doprowadziła do powstania torby z haftem. Otóż zaczęło się od tego, że szyjąc sukienkę, nijak nie mogłam sobie poradzić z połączeniem tkaniny wierzchniej z podszewką przy dekolcie w taki sposób, aby zamek pięknie się chował, a podszewka odkrywała tylko jego taśmę i nigdzie nie wcinała się podczas otwierania. Jednym słowem, żeby "wszyscy uczestnicy zabawy" byli zadowoleni. Spędziłam nad tym wiele godzin, bo to naprawdę nie jest łatwe, jeśli  nigdy się nie widziało, jak to się robi. Postanowiłam więc zadzwonić do Ani - ekspertki od wszelkich trików krawieckich, która nie dość, że zna się naprawdę na wszystkim, to jeszcze chętnie udziela mi wszelkich porad. Jednym słowem złota dziewczyna. I Ania wytłumaczyła mi wszystko dokładnie, krok po kroku, co do czego. Ale ponieważ ja i tak nie mogłam załapać, zaprosiła mnie do siebie na krótki kurs. Uwaga, dzieli nas prawie 300 km. I co? Pojechałam oczywiście:)

BYŁO CUDOWNIE. Szyłyśmy, kupowałyśmy materiały, zwiedzałyśmy Olsztyn i spędziłyśmy mnóstwo godzin na rozmowach o szyciu. Ania ma wiele zapierających dech w piersiach krawieckich "zabawek", ale chyba największe wrażenie zrobiła na mnie jej hafciarka. Ustawia się wzór jak w komputerze, nakłada nici i tamborek z tkaniną i można zająć się czymś innym, np. szyciem. Do momentu oczywiście, kiedy trzeba podejść i zmienić szpulkę na inny kolor. Wyszycie danego wzoru trwa długo i jeśli jest on skomplikowany, wielobarwny, to trzeba się trochę nachodzić i nazmieniać tych szpulek. Dlatego i tak trzeba być w domu i zaglądać co jakiś czas, czy hafciarka nic od nas nie chce. Ania pokazała mi swoje przepiękne serwetki z haftami kwiatów i różowa naparstnica po prostu powaliła mnie na kolana. Była tak piękna, że nie mogłam oderwać od niej wzroku. I tak miła i gładka w dotyku. Nigdy wcześniej nie widziałam takich haftów. Kwiat wyglądał jak żywy. Jeszcze tego samego dnia poszłyśmy do sklepu z tkaninami i kupiłyśmy materiał, na którym Ania wyszyła dla mnie taką samą naparstnicę. Jest taka piękna! Uszyłam z tego materiału torbę, którą prezentuję poniżej. Tak strasznie mi się podoba, że mogłabym z nią spać, jak małe dziecko. Torbę uszyłam według tutorialu ze strony jakuszyć.pl, który gorąco polecam. Wszystko dokładnie opisane i przedstawione na rysunkach tak, że nie ma żadnych wątpliwości, dzięki czemu bardzo wygodnie się szyje.

A wracając do Ani, możliwość porozmawiania z kimś, kto dzieli tę samą pasję, to przyjemność, jakiej nie da się opisać. Ekstaza (w tym przypadku) owerlockowo-hafciarkowa.  Naładowana energią po same uszy wróciłam do domu i od razu rzuciłam się w wir szycia. W międzyczasie zrobiłam jeszcze kilkanaście słoików ogórków na zimę, co tylko dowodzi przypływu ogromnych sił na miarę Himena.

Refleksja, jaka pojawiła się w mojej głowie po tym wszystkim, to żeby przeżyć totalne odrodzenie i radość wypełniającą każdą komórkę ciała,  nie trzeba wygrać w totolotka, ani wyruszyć w podróż dookoła świata, ani też rozmyślać nad sobą wśród buddyjskich mnichów. Można być szczęśliwym tu i teraz. Wystarczy tylko odkryć, co nam daje szczęście. Co sprawia, że nie możemy zasnąć, myśląc o tym, że jutro się tym zajmiemy? Co sprawia, że mimowolnie się uśmiechamy, kiedy tylko o tym pomyślimy? Ja już wiem...:)