18.11.2012

Koala-psotnik

Nareszcie skończyłam szyć koalę i od razu wrzucam zdjęcia. Ma 14 cm wysokości i uszyłam go z filcu. Nie chciał się dać uszyć, ale jakoś sobie z nim poradziłam;) Stwierdzam, że jest to najtrudniejsza zabawka, jaką do tej pory uszyłam, bo składa się z wielu małych części, które nie wiadomo było, jak ze sobą połączyć. To trochę jak puzzle, tylko w ich przypadku, jak się przyłoży dwa prawidłowe, to idealnie do siebie pasują. W przypadku koali niestety tak nie było i w jedno miejsce pasowało wiele części. Taki oto psotnik właśnie. Kilka razy musiałam więc pruć to, co już uszyłam i dopasowywać gdzieś indziej.

Uszy zrobiłam najpierw ciemne, bo tak sobie wymyśliłam, że trochę urozmaicę kolory, ale wyglądał jak słoń, więc też musiałam je wymienić na jasne. Takie lepiej komponują się z całością. Myślę, też, że następnym razem zmieniłabym też lekko ich kształt, bo obejrzałam w internecie mnóstwo zdjęć koali i na żadnym nie miał takich długich. Ale myślę, że za prędko się za drugiego nie zabiorę, o ile w ogóle;) Strasznie się przy nim napracowałam.

Oczy najpierw były wyszyte, ale okazało się, że zupełnie nie sprawdziły się w połączeniu z filcem. Materiał "puszył się" i zakrywał oczy, w efekcie czego prawie ich nie było widać. Bardzo mi zależało na tym, żeby koala miał bystre, wesołe spojrzenie. Wygrzebałam więc w moich zapasach zaciskane oczy, które kupiłam jeszcze w tamtym roku i "zamontowałam" mu właśnie takie. Nie sądziłam tylko, że tak ciężko je zacisnąć z drugiej strony. Chyba będę musiała poprosić następnym razem jakiegoś osiłka o wsparcie. A tymczasem przedstawiam efekt końcowy:









Od tyłu wygląda trochę jak słoń, prawda?








Nie patrz, kocie, bo ci się później będą koszmary śniły;)