15.07.2013

A mi się popsuła maszyna:(

Buuuuuu (jak to płakała moja sąsiadka, jak była mała), popsuła mi się maszyna i oznacza to wielką katastrofę. Bo ja już nie wiem, jak ją naprawić i będzie trzeba ją oddać do naprawy. A to niestety nie oznacza jej wyzdrowienia, bo już kiedyś była i wróciła i chwilę poszyła dobrze, a potem znów to samo. Może do innego naprawiacza uderzę? Może inny okaże się lepszy? Jejku, jakie ja katusze przeżywam. To jakby członek rodziny zachorował. Mam ją od 10. lat i jest dla mnie bardzo ważna.

Nie wiem, czemu te nitki się jakoś zbuntowały. Na górze szyje dobrze, a pod spodem luźne pętelki i regulowanie naprężenia nici nic nie pomaga. Najgorsze jest to, że tyle sobie naszykowałam rzeczy do uszycia. I materiał kupiony na kołderkę dla siostry synka i materiał na taborety dla mamy i materiał na spodenki i spodnie brata do skrócenia czekają. A maszyna stoi smutna i czeka na pomoc. Ech, smutny widok. A może znacie świetnego fachowca w Poznaniu, który potrafi rozwiązać każdy maszynowy problem?