20.09.2013

Pod kołdrą

Wreszcie przyszedł piątek, a ja się rozchorowałam:( Zatoki zawalone, głowa pęka, nos czerwony jak u renifera Rudolfa. Jestem w domu i się wygrzewam. Rozpaliłam w kominku (zapachowym) i wdycham olejek eukaliptusowy w nadziei, że przegoni katar. Tak bym sobie poszyła, ale słaba jestem i nie wysiedzę. Zaczęłam więc oglądać zdjęcia dla poprawy nastroju i znalazłam kilka z połowy sierpnia, z odwiedzin Lilki. Pojechaliśmy do zoo, żeby spędzić miło czas, a Lilka całą wyprawę przespała, więc pewnie nie uwierzy, jak jej powiemy, że tam była:) Lilka miała wtedy 2 miesiące. Ciekawa jestem, czy takie małe dziecko (gdyby nie spało) miałoby z takiej wyprawy jakąś radochę, czy raczej męczyłoby się i czekało na koniec. Bo dorośli to wiadomo, wszystko rozumieją, zaglądają, podziwiają i cieszą się. A jak to odbiera takie małe dziecko? Nie wiem...

Chcę Wam pokazać kilka zdjęć z naszej wycieczki i przyznać, że za każdym razem, jak jestem w zoo, to cieszę się jak małe dziecko. Jak byłam mała, to mieszkałam w bardzo małej miejscowości, nie mieliśmy samochodu i nie było możliwości pojechania do zoo. I dlatego teraz, jako stary koń jeżdżę, kiedy tylko mam okazję. Strasznie mnie to cieszy:)

Zoo, w którym byliśmy, jest w Mostkach niedaleko Świebodzina. Jeśli będziecie mieli okazję, to gorąco polecam to miejsce. A tu kilka zwierząt, które zrobiło na mnie największe wrażenie:

Biały jeleń (który od razu skojarzył mi się z moim ulubionym mydłem do rąk) był niespotykanie spokojny i stał jak posąg. Ruszał tylko na boki głową. A poroże było pokryte jakby zamszem. Niesamowity widok i aż chciało się tego poroża dotknąć, pogłaskać, pomacać, czy gładkie. Było przepiękne, sami zobaczcie:



A to szkockie włochate krowy, które wyglądają jak krzyżówka spaniela ze świnką morską. Trochę jak takie wielkie maskotki, nie? Niesamowite, że mają takie długie włosy. Moja babcia miała krowę, więc sam widok krowy nie robi na mnie wrażenia, ale babcia miała czarno-białą krowę i jakby to powiedzieć bez futra;)


 


 A tu kozica, której rogi wyglądały jak dwa karbowane pręty:


I mój ulubieniec - zebroid, czyli krzyżówka konia z zebrą. Pocieszny, prawda? Na stałe ma ubrane skarpety w paski;)


A na zakończenie przesyłam Wam piękną sierpniową tęczę, żebyście byli zdrowi i mogli hasać po dworze i żeby choroby omijały Was szerokim łukiem!

Miłego piątku:)