Od trzech dni czuję się lepiej, jestem silniejsza. Przeszłam na dietę bezglutenową, bezmleczną, bezcukrową, bezdrożdżową itp. i bardzo dużo gotuję. Poznaję nowe smaki i eksperymentuję z tym, co wolno mi jeść. Czasem brakuje mi sił na to moczenie, prażenie, gotowanie, zapiekanie i zmywanie góry naczyń, ale nie mam wyjścia. Nie przeganiam już głodu kanapką, tylko bardzo zdrowymi i starannie przygotowanymi posiłkami. Nie sądziłam, że zmiana sposobu odżywiania tak szybko przyniesie efekty w postaci przypływu energii. Mam nadzieję, że wytrwam, bo nie zawsze jest łatwo;) Tym bardziej, jak widzę w szafce otwartą paczkę pierników...
W każdym razie postanowiłam, że chleb będę nadal piekła - dla pozostałych domowników (czyli jednego). Nie mogę mu odebrać tej przyjemności tylko dlatego, że nie wolno mi jeść pieczywa. No trudno, może kiedyś jeszcze będę mogła wrócić do moich ulubionych smaków. A oto chlebki, które upiekłam dziś wieczorem:
Tak sobie rosły w piekarniku:
A tak wyglądały po upieczeniu:
Gorąco Was pozdrawiam i życzę spokojnej nocy:)