26.02.2015

Poduszka patchworkowa

Dzisiaj zaprezentuję Wam moją pierwszą patchworkową poduszkę. Powiększyłam przód, żeby pasował na poduszki, które dotychczas miałam na łóżku. Dużo się na tej poszewce nauczyłam. Niby taka mała, ale mnóstwo było przy niej pracy. Podziwiam osoby, szyjące kołdry albo narzuty. To dopiero musi być sztuka! Chciałabym kiedyś uszyć sobie taką patchworkową narzutę na łóżko, aczkolwiek obawiam się, że wówczas traktowałabym ją jak świętość i bałabym się na niej siadać, żeby jej nie wybrudzić. A domownikom na samą myśl współczuję;)

Tę poszewkę potraktuję jako wprawkę do dalszego szycia patchworków. Może nie wyszła idealna, ale dopiero zaczynam i jeszcze się nauczę. Najważniejsze, że spróbowałam, że dałam radę i że mam poduszkę, która zdobi mieszkanie. Bo ja to jestem taki bojak. Boję się, że nie wyjdzie, że nie umiem, że zmarnuję tkaninę itd. Sto tysięcy argumentów. Cieszę się, że sobie poradziłam:)

No i zapomniałabym o jeszcze jednym, bardzo ważnym plusie - wykorzystałam leżakujące skrawki materiałów. Różowy to pozostałość po jakiejś poszewce z lumpeksu, której kolor strasznie mi się spodobał i którą tylko dlatego kupiłam. Fiolet to pozostałość po kołderce dla Witka, a z czerwonego i białego miały być dwa lata temu skarpety na prezenty, ale się nie doczekały. Tak więc tkaniny żyją teraz nowym życiem i cieszą moje oczy:)